Mieszkanie Jonathana Fremingtona

Jeanelle

Luksusowy apartament, znajdujący się na 25 piętrze z balkonem i dwoma sypialniami.

Jeanelle

[wchodzi]
Na dworze panuje cholerny mróz.-stwierdził. I udał się do kuchni. Wziął jakieś szybkie danie, wsadził do mikroweli. Wyjrzał przez okno. Na dworze panowały pustki. Na chodnikach, widac było pojedynczych ludzi, zliczyc ich mozna by było na dwóch dłoniach.
-Ofiary dzisiaj nie znajdę-pomyślał. Woddali zoabcyzł wiezowiec, w którym mieści się siedziba FBI. Mijał ją gdy jechał do swojego mieszkania.
Wtem rozległ się dżwięk, że mikrofalówka już skończyła, wziął szybkie danie, i zaczał jeśc, jednocześnie włączając radio.

Jeanelle

Wział lornetkę i spojrzał w okna centrum FBI. Widział jakiegoś kolesia, stojącego obok siedzącej blondynki. Gdzieś tam migała mu kobieta z rudymi włosami. Przyblizył.
-Ładna-pomyslał.-Po czym skierował się na Damena.-Na ciebie trzeba będzie uważac-stwierdził cicho pod nosem. Po cyzm skierował na blondynkę-Hmm, słodizutka-patrzac na jej profil. Poem odstawił, usiadł na kanapie, wziłą laptopa do ręki, i czytał informacje na temat tego miasta.

Jeanelle

Postanowił się przewietrzyć. Zrobił w Waszyngtonie operację kości policzkowych, także nie wygląda już jak tamten człowiek, którego zdjęcie widniało w kartotece FBI.
-Głupcy-mruknłą pod nosem i wyszedł szukać ofiary.

Jeanelle

//tamte posty są już nieważne
Usiadł na sofie w salonie. Wyjął swojego laptopa i zaczął pisać jakieś tam dokumenty, wysyłać mail'e itd. Jak na dyrektora telewizji, miał mało zajęć. Głownie to siedział w sowim biurze, nadzorował pracowników, każde wydanie wiadomości ogladał, nastepnie korygował itd. Nie obywało się oczywiście bez kłotni z kamerzystami i innymi tam obecnymi.

Jeanelle

Musiał się zbierać do pracy. Z westchnieniem wstał z sofy, ubrał się w garnitur i wyszedł. Zastanawiał się kto posyłał mu te wsystkie mail'e : " Zabije cię gdy nadejdzie czas" czy "Wiem gdzie jesteś słońce moje, fajna mieścina". Jakaś jego była kochanka? Ale po co miałaby go zbaijać. Wziął laptopa do czarnej torby, dokumenty wszelakie i wyszedł.
[wychodzi]

Jeanelle

[przychodzi]
Restzkami sił zdjął ubranie, poczłapał pod prysznic, trwający jakieś 5 minut, i poległ w łóżku. Nie przykrył się nawet kołdra, po prostu od razu zasnął.

Jeanelle

Dzisiejszy dzień spędizł głownie w biurze, na uporządkowaniu papierków. Niedawno wrócił do domu. Otworzył sowja pocztę kolejne wiadomości. O jakiejs dziewczynie. Że zabił.
- Co to za chore żarty!?-wrzasnła do laptopa i zamknął go. Potarł skronie. Cały dzień bolała go głowa, widocznie ze stresu.
-Może powinienem to zgłosić na policję?-myslał gorączkowo.- Przeciez ci nie uwierzą, już tak było w USA, i w Europie. Po co próbowac.
Po tych i owych myslach, udał się pod prysznic i do łóżka. Długo nie umiał zasnąc, ale w końcu upragniony sen nadszedł.

Jeanelle

Otworzył laptopa. Kolejne wiaodmości. Jkaieś 16 dziewczyn zlikwidowane.
Pobladł. Zamknał laptopa, wziął leki nasenne, i po chwili już lezał na swojej sofie i spał.

Jeanelle

Obudził się dość wcześnie, i poszedł od razu do pracy.

Jeanelle

Zapukała do drzwi.
Otworzył i zoabcyzł, że była cała zpałkana. Maikjaż, a dokłdniej tusz do rzęs i eyeliner miała na policzkach.
-Jessie-przytulił ja.-Co się stało?glaskał ją po głowie, i pocieszał. Uisedli na sofie.
-Zerwałam z nim-powiedziała.-Ale chcę przyjaźni. Nie wiem tylko czy on się zgodzi. A płącze. Sama nie wiem czemu.
Poszedł i zrobił jej czekoldą z bita smietaną.
I teraz tak siedzieli i gadali o wszytskim i o niczym. Starałsię ją jakoś pocieszyc.

Jeanelle

Całą noc przesiedzieli, i przegadali. Po raz 1szy miała w mężczyźnie taką bratnią dusze. Spojrzała na zegarek. Była umówiona z Tiffany i Jean na mieście, bo udają się na zkaupy itd.
Pożegnała się z Jace'm po obfitym lunchu,i wyszła.]
Miał dzisiaj wolne, więc sobie usiadł, i włączył tv. Laptopa nie chciał otwierać. Nie chciał poznac nowe maile.

Jeanelle

Nie wiedizał, co się dzieje z Jez, aż do sms'a od niejakiej Rebecci Bloomwood. Aha, byłej żony Ted'a. Przyopmniał sobie.
Gdy go odczytał, ubrał się pośpiesznie, i poleciał do spziatala. Po drodze kupił kwiaty.

Jeanelle

[wchodzi]
Nie wypił za dużo alkoholu. Więc nie chwiał się. Spojrzął na laptopa. Nie przekazał go jeszcze Damenowi. Postanowił, ze usunie wszystkie wiaodmości. I tak tez zrobił. I spokój z tym. I tak Chris siedzi, więc.. Co mu po tych mailach. Właczył tv, obejrzał jakiś film romantyczny, wyłącyzł, i położył się spac.

Jeanelle

ZApukała. Cała się trzęsła się ze złości.
-Jessie, co ty tu robisz?-spytał, pryztulił ja. I zaprowadizł do salonu.
Wyobraź sobie, że ten dupek, wysłał mi kasetę, z jego stousnkiem seksualnym z jakąś Daisy. A gdy ją do niego pryzniosłam, to mi powiedział, że kochał się jeszcze z innymi, i ze było o wiele lepiej niż ze mna.-powiedziała wściekła. Narusyzł jej godność osobista, nie zamierzała tego tak pozostawić.
-James?-spytał niosąc 2 filiżanki kawy.
-Tak-westchneła. anpisała się kawy. Potem rozmaiwlai, abrdzo długo. Wtem usłszeli dziwny stukot na góze. A na górze było mieszkanie Jessie.
Spojrzeli na siebie. Wyciągnął broń, którą miał w suzfladzie i poszli na górę.
[wychodza]